Wrzesień na Farmie był jak dobrze zaplanowany serial terapeutyczny — pełen emocji, działania i szczypty kulinarnego suspensu. Zaczęło się od przygotowań do jesieni — nikt tu nie chowa się pod koc, tylko ćwiczy manualne umiejętności i samodzielność. Kiedy pogoda kaprysi, nasi bohaterowie zamieniają korytarz w salę gimnastyczną, a placówkę w kuchnię rodem z MasterChefa. „Wielka Amerykańska Przygoda” udowodniła, że burger to też narzędzie terapii — z serem, planowaniem i współpracą w pakiecie. Nie zabrakło też świętowania — Dzień Chłopaka, urodziny Mikołaja i Darka, a nawet Dzień Kropki, w którym każdy talent dostał swoje pięć minut (i parę kolorowych kropek). Farma rozwija się nie tylko w duchu, ale i w metrach kwadratowych — wkrótce powstanie nowa pracownia stolarska! Terapia to tu nie przymus, a codzienna przygoda: wyjścia uspołeczniające, trening kulinarny, praca w ogrodzie i nauka odpoczynku (tak, odpoczywać też trzeba się nauczyć!). Wrzesień udowodnił jedno — Pomorska Farma Życia to miejsce, gdzie terapia spotyka pasję, a każdy dzień ma smak… dobrze doprawionego burgera z nutą empatii.