Lipiec na Farmie upłynął pod znakiem… życia pełną piersią – dosłownie i w przenośni. Miesiąc rozpoczął się od akcji „Oddech dla osób z autyzmem”, bo choć w Pomorskiej Farmie Życia powietrze pachnie zbożem i spokojem, to marzenie o tężni solankowej wciąż unosi się w powietrzu niczym obietnica głębokiego wdechu.
Było też prawdziwe „Kino na Farmie” – bilety, popcorn, Smerfy i uśmiechy od ucha do ucha. Grzesiu, najmłodszy wolontariusz, pożegnał się grillem godnym mistrza barbecue, a kuchnia treningowa zamieniła się w raj dla smakoszy: ciasto z kruszonką, bataty, banany i… szczęście przyprawione współpracą.
Nie zabrakło też pracy u podstaw – dosłownie! Truskawkowe pole, porządki, pranie i nauka mieszkalnictwa udowodniły, że samodzielność nie bierze się znikąd. Podopieczni codziennie ćwiczyli ciało i ducha, a prezent – stół do pingponga – rozkręcił sportowe emocje.
Były też urodziny, życzenia, niespodzianki i… małe pralnicze awarie, które pokazały, że nawet plan B może być terapeutyczny. A nad wszystkim czuwała kadra – z sercem, cierpliwością i nieustanną wiarą, że każdy dzień to krok ku godnemu, radosnemu życiu